Dzień jak co dzień. W spokoju siedziałem nad strumykiem i wsłuchiwałem
się w monotonne kapanie. Przyglądałem się rozpryskującej się wodzie.
Siedziałem na dawno opuszczonym przez ludzi terenie, na starym mostku.
Lubiłem tą okolicę i cieszyłem się, że ludzie ją opuścili. Wodę zamąciła
ryba która po chwili zanurkowała. Położyłem się spokojnie na mostu i
patrząc na taflę zacząłem moczyć łapę. Nagle usłyszałem za sobą kroki.
Nie odwróciłem się, za to wciąż dotykałem tafli. Wilk podszedł do mnie i
zatrzymał się.
-Cześć.-powiedziałem nadal się nie odwracając.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz