Do watahy dołączyłem niecały dzień temu.
Nikogo nie znałem. No może poza alfą - Soft'em. Wstałem niedługo przed
wschodem słońca. Wszyscy jeszcze spali. Próbowalem przespać się jeszcze
chwilę, ale nic to nie udało. byłem po prostu zbyt rozbudzony.
Postanowiłem iść znaleźć sobie coś na śniadanie. W tym właśnie celu
udałem się w głąb Lasu Czterech Drzew. Przed łapami szybko zaczęły
biegać mi zające. Nie mogłem jednak rzadnego z nich złapać. Musiałem
mocno się przyłorzyć alby złapać chociarz jednego. Co nie udawało mi
się. Wtem wpadłem na genialny pomysł. Skoczyłem nie widząc królika przes
sobą. Jakiś niezdara wybiegł wtedy na ścierzkę i wpadł prostop w moje
łapy. Zjadłem go szybko. Potraktowałem go jako śniadanie. Idąc głębiej w
las nie było już zielonych drzewek i malutkich krzewów. Teraz rosły
wielkie, grube i gęste drzewa, a krzaki stały się cierniami i jałowcami.
Przedzierając się przez tą puszczę zauwarzyłem jakiegoś wilka pomiędzy
drzewami.
- Hej! - Zawołąłem wilk zatrzymał się i zaczekał na mnie. - Kim jesteś?
<Ktoś Dokończy?>
- Hej! - Zawołąłem wilk zatrzymał się i zaczekał na mnie. - Kim jesteś?
<Ktoś Dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz