niedziela, 27 października 2013

Od Berla C.D. Verlain


-No nie wiem...przecież i ona, i ty nic, a nic o mnie nie wiecie, a nawet jak nie pozwolicie mi czegoś zrobić to wam nie wyjdzie, bo okaże się, że już to zrobiłem.-uśmiechnąłłem się szyderczo.-Gdzie idziesz?
-Do przyjaciela.-odburknęła Verlain.
-Idę z tobą.
-N...-wadera nie dokończyła, bo jej przerwałem.
-Nie ma żednego "nie" i żadnych "ale". Idę i już.
-Nie masz prawa tak robić i się tak do mnie odzywać!
-Pokarzę ci coś, ale musisz wziąźć najmocniesze pnącza i najmocniejszą linę. Przywiąż mnie nimi do drzewa, ale tak, żeby nawet najsilniejszy basior się z tego nie wyzwolił. Nie mam prawa słyszeć protestu z twojej strony!
-Dobra, dobra, ale po co?
-Nie pytaj się tylko wiąż!
Wadera przystąpiła do działania. Około pięciu minut później dosłownie nie mogłem się ruszyć.
-Teraz odejdź na jakieś 10 metrów i patrz. Jeśli się wyzwolę, uciekaj najszybciej jak to możliwe albo się nie ruszaj. Możesz też użyć jakiegoś czaru maskującego lub coś w ten deseń. Wybór należy do ciebie.
Samica odeszła trochę dalej, a ja zacząłem transformację. W kilka sekund zamienilem się w demona mroku i zapomniałem o wszystkim. Mój umysł został przejęty przez rządną krwi bestię. Miotałem się, aby uwolnić się z trzymającego mnie uścisku. Podczas tego "zabiegu" zobaczyłem jakiegoś (przerażonego) wilka (to była Verlain, ale jako demon mój mózg funkjonuje inaczej) i mój zapał wzrusł. Kiedy opadłem z sił znowu stałem się zwykłym szczeniakiem. Wadera stała jak zaczarowana i gapiła się na mnie ogromnymi oczami.
-Odwiąż...odwiąż mnie!-wyszeptałem cicho (,ale na tyle głośno, żeby wilczyca mnie usłyszała) i zemdlałem z braku sił.

<Verlain?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz