sobota, 12 października 2013

Soft C.D Anna

Anne odepchnęła mnie. Chwile leżałem nie mogąc zebrać zmysłów. Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Zajęło mi chyba minutę nim zdałem sobie sprawę z tego co się stało.
Anne leżała obok mnie. Była mnieprzytomna i miała ranę na boku. Co więcej futro wokół tej rany było smolisto-czarne. Musiał uderzyć ja jakiś ogień, a przynajmniej tak sądziłem.
Wstałem, otrzepałem się i zwróciłem się w stronę Anny.Zacząłęm uderzać ja łapą w ramię, aby sprawdzić zy jet przytomna. Ten gest jednak nic nie dał. Spojrzałem w stronę, z którego wyzionał ogień. Nic nie zauwarzyłem. Nie wiedziałem też co mogłoby rozpalić ogień. Złaszcza, że paał deszcz i nic nie mogłoby w tych warunkach rozpalić ognia,a nawet jeżeli, to deszcz szybko by go zgasił.
Co robić? Po krótkim namyśle chwyciłem Anne za skórę na karku i za jednym zamachem wrzuciłem ja za grzbiet i wyniosłem z lasu. Kiedy dotarłem z waderą na grzbiecie do swojej jaskini zrzuciłem ją z siebi i lagła na ziemię głębokiego korytarza mej jaskini.
Obok wejścia do legowiska rosła rewna, dziwaczna roślina. Nie wiedziałem o niej nic poza tym, że leczyła oparzenia. Zerwałem płatki, wtarłem w ranę Anny. Połorzyłem się obok niej i czekałem aż się ocknie.

<Anna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz