Dołączyła do nas nowa członkini - Lily, została łowcą.
Witamy!
Basior stał przez chwilę zdziwiony , a
potem wstrząsnął głową i wysunął pazury z przeszywającym SZSZSZTT.
Gordon i ja staliśmy w bezruchu wpatrując się w jego twarz.
-Em..chalo! Jakbyście jeszcze nie zauważyli to chcę was zabić. Thonatos popatrzył na nas, ale my nadal patrzyliśmy na niego jakbyśmy czekali na spektakl. Thonatos zawarczał, ale nic. -Czy wy się wogóle boicie!? Wilk westchnął. - Nie. Powiedzieliśmy równocześnie. - Nawet tego?! Wilk zrobił sztuczny uśmiech i lekkiego zeza. - Emm... potrząsnełam głową. - Na starość z wprawy wyszedłem. Mruknął pod nosem Thonatos. -To wiem! Ja wam oszczędzę strachu, a wy dacie się spokojnie zabić, wypruwając wam flaczki i pocharatać serce, zgoda? Z lasu i rzeki wyskoczyły piekielne ogary. (Gordon John?) |
||
Popatrzałem,
tylko na waderę. Spoliczkowała mnie. Jaką karę, by tu jej nadać.
Niestety nie mogłem w tym momencie nad tym myśleć. Nad otwarciem jaskini
szybował smok.
-Dan!-krzyknąłem. Wtedy smok przybliżył się do mnie, a po chwili zamienił się w wilka. -Gordon-uśmiechnął się-Dawno się nie widzieliśmy -Z 3 lata -Ale..... co Ty tutaj robisz?-zapytał-I kto to jest?dodał wskazując na fochniętą waderę. -Jestem Cornetta-mruknęła i zarzuciła łbem. -Miło mi-powiedział cicho Dan-Dobra. Wyciągnąć Was stąd? -Miło, by było-znowu odezwał się "fochnięty loczek". -Dobra to wsiadajcie-Dan zmienił się znowu w smoka i polecieliśmy. <Cornetta?> |
|
-Chętnie-powiedziałem-Prowadź do tego Thanatos'a
-Oczywiście-powiedziała i poszła przede mną. Szła tak blisko, że wsadzała mi ogon w nos.
-Weź ten ogon-warknąłem. <Sasha?> |
Wyszczerzyłem kły.
-Ja szukam watahy-powiedziała wadera.
-Może znajdzie się miejsce-prychnąłem i schowałem zęby-Chodź za mną- Szliśmy przez chwilę w milczeniu. -Ja jestem Sasha, a Ty?-zapytała wadera. -Gordon John -A jaka wataha zamieszkuje te tereny? -Wataha Śnieżnego Snu -Ładna nazwa-miałem jej już dość. Wreszcie byliśmy na miejscu. -Soft? Jesteś-wszedłem żwawo do środka. -Jestem-usłyszałem głos basiora w drugim pokoju. -Przyprowadziłem nową -Witam-przywitał się alfa z Sashą. -Miło mi-powiedziała-Mogłabym dołączyć do watahy? -Oczywiście. Gordon oprowadź ją po terenach-Soft popatrzał na mnie jakby chciał powiedzieć "Tylko jej nie zabij". -Chętnie-odparłem sztucznie i tak samo się uśmiechnąłem-Chpdź-pociagnąłem waderę za łapę. ****Po "wycieczce"**** -Na pewno się podobały-odparłem znudzony-Co chcesz teraz robić? A może mogę iść do domu? <Sasha?> |
-A czego się spodziewałeś, Gordon John'ie? Jeziora kryształów? Lasu pajęczyn? Tak w ogule to jestem Cornetta i...
Nie dokończyłam, bo jakiś smok zabrał mnie i Gordona w szpony. Lecieliśmy parę dni, i usneliśmy w locie. Obudziliśmy się w jakiejś jaskini. (Gordon John?) |
||
-...Cornetta. Widzę że jesteś tu nowy. Choć, oprowadze cię.
Gdy obeszliśmy wszystkie tereny, spytałam się basiora: -I co? |
|
<Gordon?> |
Łaziłem po jakichś terenach. Czyje były?
Nie wiem. Skąd mam to wiedzieć. Nagle usłyszałem jakiś szelest w
krzakach. Wyskoczył z nich jakiś wilk. Wyglądał, na miłego.
-Hej! Jak się nazywasz?zapytał wesoło. -A co? Książkę piszesz i tytułu Ci brak?-zapytałem oschle. -Nie-odpowiedział-Ja jestem... <Ktoś do kończy?> |
||
Zamurowało mnie. Czułam motylki w brzuchu.
Spojrzałam na Nick`a z lekko otwartym pyszczkiem. Przez chwilę milczałam, gdy nagle się odezwałam : - Nick, ja.. - urwałam. - Co ty? - spytał przytulając mnie. - No bo... Ty też mi się podobasz. Odkąd cię zobaczyłam, zakochałam się w Tobie. Znamy się krótko, nic o sobie nie wiemy. - wytłumaczyłam. - No tak. W końcu nie potrzebnie zaprowadziłem cię na Bastion. Stracilibyśy życie, przeze mnie. - powiedział ze smutkiem w głosie. - Bo za to, właśnie ciebie kocham. - pocałowałam namiętnie Nick`a. <Nick?> |
||
- Zaprowadziłem ją do różanego lasu.
Wszystko kwitło na różowo. Nawet zachód słońca pomalował niebo na róż.
Maggie wyglądała jakby tego miejsca nie poznała.
-Nigdy nie widziałam czegoś cudowniejszego... rozmyślała Maggie.
- A ja widziałem. Odparłem. Wadera spojrzała na mnie. Miałem idealną szansę. Pochyliłem się trochę i pocałowałem ją. -To ty... Uśmiechnąłem się do niej. ( Maggie? Zawsze możesz mi dać z liścia...) |
Po kolacji weszliśmy do wielkiej sali.
Była ona jednocześnie salą balową, lodowiskiem i teatrem. Zabawa była
przednia. Miałem lekkie podejrzenia co do Bastiona. Był miły i życzliwy
gdy z nami gadał, ale gdy się odwracał, był zamyślony i ponury. Czy to
nie dziwne. Nagle na zegarze (oczywiście z lodu) wybiła trzecia.
- Rany jak późno! Za chwilę będzie świtać! To może my już puj... Nie dokończyłem, a drzwi okna i wszelkie otwory zamknęły się z hukiem. -A po co? Dopiero zabawa się rozkręca. Bastion uśmiechnął się pod nosem. - Ale my musi.. Odpowiedziała Maggie. -Ech jeśli musicie.To może zagramy. Jeśli wygracie wy to odejdziecie do domów, a jeśli ja to...zamieszkacie tu na zawszę! gdy to powiedział,na lodowisku pojawiła się szachownica i pionki wielkości wilka.My biliśmy po stronie białych, a Bastion - pionków z lodu.Zauważyłem też, że Maggie miała na sobie śnieżnobiałą suknię brylantowymi kwiatami, a ja - w białą zbroję. -Ty jesteś królową, a ty królem, a no tak. Chyba umiecie grać w szachy co? A jeśli nie, to wygrywam walkowerem! No to wasz ruch... ( Magie? Białe - Śmiałe) |
||
Obudziła mnie Maggie.
-Wstawaj! Coś się dzieje.Maggie ciągle mnie kołysała aż wreszcie się obudziłem. Nagle zobaczyłem że czarna mgła opadła. Widac teraz było liczne, ośnieżone pagórki, a na jednym pagórku stał wielki pałac zrobiony wyłącznie z lodu. -Witajcie przybysze! Odezwał się wilk, który właśnie do nad podszedł. -Może wejdziecie w me skromne progi?! Właśnie zaczynałem kolacje.Zapytał uroczyście wilk. Wyglądał jak zwykły basior,tylko że miał fitro białe jak śnieg i za uszu wystawiły się baranie rogi. -Powinniście mnie kojarzyć. No świecie, Bastion. TEN bastion. Bóg zimy, mrozu i takie tam... Przedstawił się wilk. I zaprowadził nas do lodowego pałacu na szczycie stromego zbocza...
(Twoja kolej, Maggie)
|
||
-No dobra, a kto zrobi zaproszenia.
-Shelly, tak powiedziała. -Oki, ale która godzina? -Hm... -O już mam pomysł! -Powiedziałem -Jaki? -Może o 15:30? <Anna?> |
||